Szukając odpowiedzi na pytanie, po co nam prawo i na czym polega spór o naukowość prawoznawstwa, powinniśmy przede wszystkim przybliżyć sobie, czym jest prawo. Według definicji, prawo to system norm prawnych, ustanowionych lub uznanych przez właściwe organy władzy publicznej lub społecznej i przez te organy stosowanych, w tym z użyciem przymusu. Prawo nie jest wymysłem nowym i funkcjonowało ono już w starożytności. Wiemy przecież o istnieniu takich zbiorów praw jak kodeks Hammurabiego czy prawo dwunastu tablic. Możemy więc wywnioskować, że musiał istnieć jakiś powód, dlaczego od najdawniejszych czasów wprowadzano systemy prawne w społeczeństwach.
W tym momencie nasuwa się pytanie, po co nam prawo? Jak wiadomo, prawo reguluje stosunki między członkami danych społeczności. Gdyby przestało nagle istnieć, na świecie najprawdopodobniej zapanowałby chaos i anarchia, a ludzie, utwierdzeni w przekonaniu o swojej bezkarności, utraciliby wszelkie hamulce. Bardzo istotną, moim zdaniem, funkcją prawa jest ta zapewniająca obywatelom poczucie sprawiedliwości. Każdy, kto dokonał czynu, będącego naruszeniem prawa, powinien liczyć się z tym, że zostanie mu wymierzona kara. Dzięki temu prawo daje obywatelom poczucie bezpieczeństwa, wytyczając zasady postępowania i sankcje za łamanie tych zasad. Prawo, zwłaszcza karne, pełni też funkcję wychowawcza i prewencyjną, gdyż część ludzi, właśnie w obawie przed karą, nie popełnia przestępstw. Wszyscy powinni być wobec prawa równi. Prawo stosowane jest w taki sam sposób wobec każdego obywatela, bez względu pochodzenie, zamożność, wykształcenie, kolor skóry czy płeć. Oprócz tego, prawo reguluje wiele dziedzin życia, by ludzie mieli jasno wyznaczone zasady postępowania w danych sytuacjach. Wyodrębnić można przecież prawo cywilne, gospodarcze, handlowe, rodzinne, budowlane, itd.
Prawoznawstwo to zespół dyscyplin nauk prawnych badających i opisujących zjawisko i istotę prawa (ale też państwa) jako regulatora całokształtu stosunków społecznych w ich różnorodności przedmiotowej. Podstawowym zadaniem prawoznawstwa jest poznanie struktur organizacyjnych i reguł normujących życie społeczeństwa. Istnieje jednak spór, czy powinno zostać ono zaliczone w poczet nauk. Istnieją ku temu widoczne przesłanki. Po pierwsze, przeciwnicy twierdzenia o naukowości prawoznawstwa, uważają, iż za absolutnie podstawowe kryterium przyjęcia, że jakaś dyscyplina wiedzy jest nauką, uznaje się określenie przedmiotu badań oraz metodę badawczą. Jak jeszcze nie ma wątpliwości co do obszaru badawczego, to, w przeciwieństwie, np. do nauk przyrodniczych, w przypadku prawoznawstwa niełatwe będzie wyznaczenie metody badawczej. Trudności w jej określeniu maja nawet sami prawnicy. Możemy spotkać się z wieloma, nieraz rozbieżnymi głosami na dany temat oraz odmiennymi interpretacjami danej sytuacji. Nie ma też zgody co standardu metodologicznego, który stanowiłby określony punkt odniesienia w sposobach działania prawnika. Zdarza się też, że różne kierunki prawnicze uznają konkurencyjne metody prawnicze, co sprzyja brakowi porozumienia. Istnieje konflikt między prawnikami naturalistami, a antynaturalistami. Naturaliści uważają, że zarówno nauki społeczne jak i przyrodnicze powinny być uprawiane w ten sam sposób, natomiast antynaturaliści twierdzą iż opracowane powinny zostać specyficzne metody badawcze stosowane dla nauk społecznych. Jedynym stałym punktem jest aksjologia, będąca podstawowym zestawem wartości, które prawo powinno chronić.
Czy można więc uznać prawoznawstwo za naukę? To na pewno zależy od punktu widzenia. Według dr Artura Kotowskiego, istotne w stwierdzeniu czy dana dyscyplina jest nauką, jest wskazanie metody badawczej. W przypadku prawoznawstwa nie jest to tak oczywiste, mimo posiadania wielowiekowej tradycji uznania za podstawową naukę. Spełnia ono jedynie wymóg, jakim jest obszar badań - prawo. Biorąc to pod uwagę, moim zdaniem, prawoznawstwo nie może zostać uznane jako pełnoprawna nauka.