Pochylając się nad istotą prawa nietrudno zauważyć złożoność i wielowątkowość dyskusji, w której od setek lat prawoznawcy, filozofowie czy inni uczeni próbują owe prawo zdefiniować. Koncepcje na ten temat ewoluowały przez wieki, podążając niejednokrotnie za przełomowymi w danym czasie wynalazkami, nurtami kulturowymi czy wreszcie wydarzeniami historycznymi, jednak punktem wspólnym wszystkich teorii zdaje się być głębokie przekonanie o potrzebie utrzymywania ładu społecznego.
W filozofii starożytnej porządek spraw ludzkich uznawano za integralną część ładu istniejącego we wszechświecie, naturalnego rytmu przyrody. Tak jak po dniu nastaje noc, tak jak powtarzalne są fazy księżyca, tak i ludzie powinni podporządkować swoje postępowanie i wzajemne stosunki trwałym regułom. Podobnie wcześni chrześcijańscy myśliciele upatrywali początku prawa ziemskiego w sile wyższej, w Bogu, przykazaniach, które ta wiara ukształtowała. Zarówno uczeni wywodzący się ze starożytnej Grecji czy Rzymu, jak i przedstawiciele religii monoteistycznej postulowali pewną dwoistość norm, wyodrębniali nakazy moralne od prawa tworzonego przez władców.
Taki podział znajduje swe odzwierciedlenie w jednym z czołowych nurtów myśli prawnej, jakim jest koncepcja prawa naturalnego. Jej zwolennicy zakładają, że prawo tworzone przez rządzących nie jest wyłącznym ani najwyższym wzorem zachowań. Istnieją pewne uniwersalne wartości, którym prawo winno się bezwzględnie podporządkować i je chronić. Prawo naturalne jest bowiem ideałem dobrego prawa, wzorem, do którego prawo ludzkie powinno dążyć.
Refleksja ta dominowała w europejskiej myśli filozoficzno-prawnej praktycznie do XIX wieku, kiedy, pod wpływem m.in. empiryzmu, liberalizmu, została wyparta przez pozytywizm prawniczy. Teoria ta zdecydowanie rozdzielała prawo od moralności i za ideał prawa stawiała prawo wolne od wartościowania. Prawo to zespół wzorów powinnego zachowania ustanowionych przez państwo i chronionych środkami przymusu. To, co ustawodawca postanowił, stawało się nie podważalne. Podejście to, chociaż z pozoru niezwykle pragmatyczne i postępowe (eliminowało bowiem problem sprzeczności między prawem, które często wprost odwoływało się do wartości katolickich a narastającą różnorodnością religijną i polityczną) poniosło swoistą klęskę. Oderwane kompletnie od myśli humanistycznej, padło w czasach II wojny światowej ofiarą instrumentalizacji przez hitlerowców i zostało wykorzystane do usprawiedliwiania próby zagłady narodu żydowskiego. Po przegranej III Rzeszy ponownie sięgnięto do prawa natury, w czym nieoceniony okazał się być wkład Gustava Radbrucha i jego tezy o „ustawowym bezprawiu” i „ponadustawowym prawie”.
Chociaż obecne
systemy prawnicze zdają się być połączeniem prawa natury i pozytywizmu prawniczego,
a także innych koncepcji, wszystkie mają jedno podstawowe zadanie – zapewnić społeczeństwom
bezpieczeństwo (zarówno za pomocą prawa karnego, całej gamy sankcji, jak i
wyznaczaniem celów kolejnym rządom, które winny dążyć do poprawy i rozkwitu ich
krajów), usystematyzować w pewien sposób sprawy codzienne, ale
i ważne decyzje życiowe, słowem jak najbardziej ułatwić życie przeciętnej
jednostki. Warto odwołać się tu do koncepcji umowy społecznej – prawo i jego
ustawodawca ma służyć przede wszystkim swoim obywatelom.
Patrząc na
powyżej opisany bogaty dorobek myśli prawniczej, odpowiedź na spór o naukowość
prawoznawstwa nasuwa się samoistnie. Chociaż istnieją pewne kontrowersje co do metodologii
(a raczej jej braku) nauki o prawie, m.in. problem rozbieżności pojmowania
pewnych zagadnień, przepaść między prawem anglosaskim a kontynentalnym, nie
należy zapominać, że prawo, a zatem i prawoznawstwo jest dziedziną
interdyscyplinarną, czerpiącą zarówno z przedmiotów humanistycznych, ale także
w nieocenionym stopniu z materii ścisłej. Wielokrotnie w trakcie ustanawiania,
a także studiowania aktów normatywnych konieczne jest odwołanie do najnowszych badań
z dziedziny biologii, technologii a nawet matematyki. Prawo sięga także do
metodologii właściwych socjologii, psychologii, analizy ekonomicznej. Stąd w
jakimś stopniu, prawo daje się zmierzyć za pomocą technik empirycznych,
namacalnych. Kiedy indziej z kolei odwołuje się do filozofii, kultury i etyki.
Jak słusznie zauważa dr Artur Kotowski w artykule „Prawoznawstwo i prawowiedztwo”,
naprzeciw krytyce wychodzi także kultura interpretacyjna, praktykowana już od
czasów starożytnego Rzymu i sztywne reguły odkodowywania tekstów prawnych. Biorąc
też pod uwagę jak kluczowym dla całego funkcjonowania społeczeństw jest
porządek prawny, z jaką starannością
i odpowiedzialnością powinni być przygotowywani przyszli prawnicy, zdaje się,
że tylko ustanowienie prawoznawstwa jako dziedziny naukowej, może oddać owemu zagadnieniu
i wszystkim jego twórcom należytą sprawiedliwość.